SOME TEA

17 lat, tyle lat nie piłam herbaty i kawy. To niemożliwe że żyję...
Zima 15/16 będzie przeze mnie zapamiętana jako ta, dzięki której nauczyłam się pić te cudowne "trunki".



Zaliczam się do tej licznej grupy, która dwa dni temu rozpoczęła swoje ferie zimowe. Z jednej strony się bardzo cieszę, z innej wiem, że przeżyć cały luty, marzec, kwiecień bez dłuższej przerwy będzie trudnym wyzwaniem, no ale cóż. Damy radę !
Oczywiście jak to każda młoda i ambitna osoba mam plany na ferie :
wyspać się, wyspać się, wyspać się, wyspać się, ogarnąć pokój, wyspać się, grać w simy, wyspać się, czytać i oglądać ambitne filmy no i oczywiście wyspać się.
Wczoraj był przykładowy dzień jak chcę spędzić te 14 dni. Wstałam, jadłam oglądałam klasyk filmowy z cudownymi aktorami, spałam. I wiecie co ? Jest mi z tym cudownie.
Przebudziłam się koło 12 w nocy i wtedy się zaczęło. Rozmyślanie, analizowanie, interpretowanie sytuacji, które stały się tak dawno, że już pewnie nikt prócz mnie ich nie pamięta. Na szczęście z pomocą przyszedł mi niezawodny youtube. Oglądając Serafintv śmiałam się tak głośno, że przyszła do mojego pokoju moja mama pytając co się dzieje, ale to nie o Serafinie chciałabym wam opowiedzieć.



Całkowicie przypadkowo trafiłam na pewną dziewczynę, która nagrała jak to jest gdy się spełniają marzenia.

Nigdy nie marzyłam o podróżowaniu, uważałam, że jest to coś cudownego, ale nie dla mnie. Jestem przeznaczona do posiadania własnego domku, z ogrodem, z gromadką dzieci.
Co się ze mną stało, że przez rok tak bardzo tego nie chcę i marzę całkowicie o czymś innym ?
Dlaczego dziś jedyne czego chcę to wyjechać, poznawać i ponad wszystko być niezależna ?

Ostatnia głupia i nieznacząca sytuacja w moim życiu czegoś mnie nauczyła. Może przez to nie jest taka nieznacząca. Od listopada martwiłam się o pewną sprawę. Jak to będzie, jak to zrobię, czy nie wyjdę na głupka. Dosłownie DWA MIESIĄCE zamęczania siebie i swoich znajomych tylko tym jednym tematem. Gdy się odważyłam to zrobić PO DWÓCH MIESIĄCACH, okazało się, że nie było to nic strasznego i na dodatek nic z tego nie wyszło. Dwa miesiące, które mogłam poświęcić na planowanie wycieczki dookoła świata straciłam na taką pierdołę... ale wstyd.
Przez to wiem, że nie ma czym się martwić na zapas.
Martwimy się o maturę, studia, jak to będzie w przyszłym styczniu gdy będę musiała zrobić coś takiego, jak to będzie w przyszły poniedziałek itp. A życie mija i wszystkie te sytuacje miną i każda z nas sobie z nimi poradzi, ale przecież najpierw musimy się pomęczyć ...
Tak samo jest z przyszłością.
A życie jest takie proste jeśli wiesz czego chcesz.



Chcesz jechać do Ameryki ?
Naucz się angielskiego i idź do pracy.

Chcesz zdać maturę ?
Ucz się

Chcesz komuś coś powiedzieć ?
Zrób to, najwyżej nie wyjdzie, ale czy za 10 lat to będzie miało jakieś znaczenie ?

Proste życie, nie ?

Komentarze