"Jakże się cieszę, że żyję na świecie, w którym istnieje październik!
Jakież to byłoby okropne, gdyby natychmiast po wrześniu następował
listopad!"
Lucy Maud Montgomery "Ania z Zielonego Wzgórza"
Ostatnio usłyszałam, że wraz z październikiem całkowicie zamykamy etap długich, ciepłych wieczorów, imprez i letnich miłości. Zamykamy się w czterech ścianach z kubkiem herbaty, kocem i książkami i tak czekamy na pierwszy śnieg, pierwszą gwiazdkę i pierwsze promyki wiosennego słońca. Jednak wcześniej piękna jesień. Podobno jesień to pora ludzi samotnych, ale ja się z tym całkowicie nie zgadzam. Letnimi wieczorami nie myślimy o samotności. Nie ma kiedy. Tu jakaś impreza, tu jakieś ognisko i tak leci. To właśnie jesienią wskakujemy pod kocyk i jedyne czego nam brakuje to osoby, która wskoczy razem z nami i razem z nami będzie zachwycała się mgłą czy szumem deszczu. Właśnie teraz potrzeba nam jest druga osoba, nie szalonym latem- spokojną jesienią.
Po nieudanym wrześniu postanowiłam zmienić dosłownie wszystko i wiecie co? Udało się (no prawie). Pierwszą rzeczą jaką postanowiłam zmienić to wygląd moich poranków. Wstawanie 15 minut przed odjazdem autobusu, wybieganie z domu z płatkami w garści bez drugiego śniadania, parasola i kluczy bo gdzieś się zapodziały i nie było czasu ich szukać nie jest dobrym rozwiązaniem. Mam dziś dla was kilka rad, jak polubić (chciałam napisać pokochać, ale bez przesady ) jesienne poranki .
1. Budzik bez drzemek 10 minut wcześniej.
Przekonałam się na własnej skórze, że ustawianie kilku minutowych drzemek to najgorsza rzecz jaką można sobie zrobić rano. One nie pomagają nam wstać, a jedynie doprowadzają do szału. Nie śpisz, ani nie wstajesz. Więc co robisz? Nic !
Ustaw budzik na 10 minut przed godziną o której musisz wstać. U mnie jest to 5.50 i słysząc melodię z telefonu wiem, że równocześnie z próbą wyłączenia jej muszę zaświecić lampkę i lekko się podnieść z pozycji leżącej. Takim sposobem obiecuję, że już nie zaśniesz ponownie, ale też przez 10 minut twoje ciało i mózg zrozumie, że pora snu się skończyła.
2. Szklanka zimnej wody zaraz po obudzeniu.
W czasie wspomnianych wyżej 10 minut możesz sięgnąć po butelkę wody przygotowaną wcześniejszego wieczoru i wypić kilka łyków świeżej, zimnej wody. Jestem pewna, że to na 100% obudzi twój organizm i jasno i wyraźnie da znać, że noc się skończyła, a przed tobą kolejny piękny dzień.
3. Melodia, która nas łagodnie obudzi, a nie wyrwie ze snu.
Wcześniej myślałam, że tylko energiczna, mocna muzyka jest w stanie mnie obudzić, dlatego ustawiałam jakieś głośne dźwięki i zamiast się budzić drgałam i nieudolnie robiłam wszystko bo jak najszybciej wyłączyć głośny dźwięk. Robiłam to w czasie pół sekundy i w tyle samo zasinałam znowu budząc się o 40 minut za późno.Uwierzcie mi, że głośna,ale spokojna melodia jest nas w stanie obudzić. Nie trzeba walenia perkusji czy solówki elektrycznej gitary.
4. Wcześniejsze przygotowania na nowy dzień.
Ubrania położone na krześle wraz z parą skarpetek, spakowany plecak i śniadanie w lodówce. Wieczorem zajmuje to dosłownie 15 minut, a rano zyskasz cenny czas na ciepłą herbatkę czy ułożenie sobie planu dnia.
5. Motywująca muzyka do porannych czynności.
Nakładacie makijaż, myjecie zęby a w tle lecą rytmy, które przypominają wam jakieś fajne chwile. Dla mnie muzyka jest bardzo ważna i potrafi zmieniać mój humor co nowy kawałek więc gdy jest mi okropnie z powodu pobudki wystarczy dźwięk jakiś moich piosenek i jakoś od razu jest lepiej.
A przede wszystkim POZYTYWNE MYŚLENIE. Niestety, nie pomoże wesoła muzyka, wstawanie 10 minut wcześniej, gdy sami skazujemy nasz dzień na porażkę. Czasem warto wstać i zwyczajnie ucieszyć się, że ma się kolejną szanse na nowy doświadczenia i nowy dzień. Wiem, że brzmi banalnie i wielce patetycznie, ale to działa, serio ;)
Komentarze
Prześlij komentarz