NOCĄ ...

Zastanawiam się ile rzeczy w życiu mogłabym zrobić nocą gdyby nie ból moich chorych zatok. Może byłam jakimś geniuszem bo właśnie nocą przuchodzą do mnie najlepsze pomysły, w głowie toworzą się plany na przyszłość i to właśnie nocą przychodzą rozmowy na które nie ma się ochoty przez dzień. W jeden z piosenek użyte są słowa, że to własnie noc jest po to by wypowiadać słowa, których nie odważysz się wypowiedzieć kolejnego dnia. Chyba coś w tym jest.
Szczere rozmowy albo na lekcji historii albo nocą.

Co bym wam teraz chciała powiedzieć? Sama nie wiem. Zaczynam swoje ostatnie ferie zimowe w życiu. Odliczam dni do matury i wakacji i poznaję nową siebie, której nie znam. Przez ostatnie dwa lata zmieniłam się nie do poznania chociaż ostatnie wydarzenia w moim życiu bardzo usilnie próbowały mówić mi, że nie jestem warta niczego dorego. Na szczęście chyba się nie dałam. Mówię chyba bo sama jeszcze tego nie wiem, ale wierzę, że czasy gdy moża było łatwo wmówić mi moją winę czy mój brak odpowiedniego wyglądu czy charakteru minęły i teraz znacznie trudniej jest mi powiedzieć, że nie jestem czegoś warta.
W mojej głowie zamieszkały dwie osoby. Osoby tak różne od siebie, że któregoś dnia jedna zabiję tą drugą tylko sama nie wiem, która padnie ofiarą której.
Na pierwsza to stara ja. Gdy siedzię sama w pokoju, słucham smutnej muzyki, wmawiam sobie, że jestem za gruba na szczęście i mam odstające uszy by nosić widoczne kolczyki, ona wyskakuje i dopinguje mnie, wmawiając mi, że nie nadaje się do niczego i każdy ma w życiu lepiej niż ja. Ta druga znowu krzyczy, że zasługuję na wszystko co najlepsze bo jestem silna, walczę i będę walczyć i żadne słowa obcych ludzi tego nie zmienią. Mówi, że jestem młoda i powinnam się bawić i szukać. Odkrywać i podróżować wgłąb siebie, swoich pragnienń. Poznawać nowych ludzi i żyć. Wychdzić za swoją strefe konfortu. Ta pierwsza tego nie chce. Ona chce spokoju i stabilizacji. Ta druga nienawidzie stabilizacji. Jak jest stabilnie to jest nudno. A nudno nie może być. Chyba wygrywa ta druga. Przekonuje mnie jej śmiech i wtara w życie, której nie ma ta pierwsza. Za długo żyłam tylko z starą mną bym teraz odrzuciła nową mnie. I chyba nie chcę żeby się dogadywały. Stara ja musi odejść na zawsze mimo wszystkich wad tej drugiej.
Bo ta druga gada za dużo, za bardzo otwiera się przed ludźmi, za często śpiewa i za głośno się śmieje. I analizuje wszystko.I żałuję, ale zdecydowanie woli żałować, że coś nie wyszło niż zastanawiać się : co by było gdyby. Ta stara by się tak zastanawiała. Ale ta nowa chce chwytać życie bo jest jedno, a ona tylko raz jest młoda. Jedna rzecz łączy te dwie osoby w mojej głowie : obydwie chcą być szczęśliwe. Przychodzi czas wyboru i ja decyduję - żegnaj stara ja. Weź ze sobą tą niewarę w siebie, te smutki i pesymizm. Lepiej działać, może czasami głupio i trzeba borykać się z kacem moralnym, ale przynajmnij działać. Nie czekać na cud.
Dobranoc dzieci

29 styczeń 2017 02.00





Komentarze