Wieśka to ja. I nie chodzi tu o skrót od imienia Wiesława, ale od wieśniaczki, kobiety mieszkającej na wsi. Mimo wszystko to słowo ma jakiś zły wydźwięk. Wieśniaczka wcale nie kojarzy mi się z mieszkanką wsi, ale z tandetą. Co jest złe dla społeczeństwa.
Mimo tego z czym lub z kim kojarzy mi się to słowo, jedno wiem. Ja jestem osobą, która spędziła na wsi 19 lat swojego życia. 3 lata chodziłam do liceum, które było w mieście, ale tak małym, że szkoda mówić. W porównaniu do Krakowa w którym obecnie jestem i mieszkam, to mała mieścinka, wręcz "zaścianek". Nieważne.
Jak wspomniałam parę tygodni temu (dokładnie 3) spakowałam maluteńką walizkę, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy (myślałam, że jadę na 3 dni) i wsiadłam w pociąg do wielkiego Krakowa. Z trzech dni zrobiło się już trzy tygodnie i czuję, że nie mam innego wyjścia jak pogodzić się z informacją, że najbliższe 5 lat to właśnie tu będę miała swoje życie.
Początkowo było mi bardzo ciężko. Dalej jest początek ale już bardziej zaawansowany. W pierwszym dniu chciałam uciekać, wracać do mojego ogrodu, mojej kawy i przede wszystkim do mojego pokoju, który tak kocham. Minęły 3 dni i wróciłam do mojego domu z decyzją, że po weekendzie wracam tutaj. Do Krakowa.
Czemu? Od października zaczynam tu swoje studia. Wiedziałam, że moment wyprowadzi z mojego kochanego domu nastąpi. Bałam się go, ale okazał się jedną z najspontaniczniejszych decyzji mojego życia.
Coś nie grało. Po maturze coś poszło nie tak i zamiast cieszyć się tymi wymarzonym wakacji ja tkwiłam w swoim łóżku,narzekałam i piłam kawę i narzekałam. Na wszystko. Musiałam coś zmienić i właśnie Kraków okazał się tą zmianą.
Czuję się tu samotna. W kuchni nie ma mojego stałego kubka i już nie mogę spotkać się z przyjaciółką gdy tylko mam ochotę. Zaczęło się dorosłe życie kiedy planujemy smsami urlop żeby mieć chwilę dla siebie. Tak musiało być.
Życie składa się z pożegnań, powrotów, biegiem za tramwajem i zakupów spożywczych. Z chwil radości i smutku i z powitań. Życie to zmiany i to właśnie była moja zmiana.
Liczę, że nigdy nie będę żałowała tej decyzji i że pokocham kiedyś Kraków tak samo jak kocham swoją wioseczkę. Czy to się stanie- nie wiem. Nie wiem co mnie tu czeka. Czy jestem gotowa. Nie wiem. Zobaczymy...
Musi być dobrze.
Komentarze
Prześlij komentarz